Kochani,
to już chyba szósty rok od kiedy ostatni raz dostałam ręcznie wypisaną kartkę świąteczną. Wciąż pamiętam ten pośpiech i emocję otwierania koperty. Potem przyjęło się, że do rodziny i bliskich znajomych wykonywało się telefony. Od mniej więcej trzech lat, moja rodzina dostaje tylko maile lub smsy – takie zbiorowe, z listy… I wiecie co? Z roku na rok jest ich coraz mniej, choć znajomych mamy ponad przeciętną i z racji zaangażowania w życie naszej społeczności, wciąż ich przybywa.
Co się stało? Po prostu zmieniły się czasy. Staram się dostosować do nowoczesnych form komunikacji, ale nigdy nie zgodzę się na kulturę braku szacunku i ignorancji.
Jako świadoma chrześcijanka od lat traktuję święta jako możliwość błogosławienia ludzi przez życzenia świąteczne. Mówiąc dobre słowa do drugiej osoby, staram się czynić to z wiarą i kreować rzeczywistość. Nazwałabym tą czynność szczególnego rodzaju modlitwą.
Życzenia od serce do serca okazują naszą pamięć, miłość i zainteresowanie cudzą sytuacją. Każdy kontakt z drugim człowiekiem naraża nas na zdradę motywacji. Nikt nie bierze na poważnie smsa napisanego zbiorczo do wszystkich osób ze skrzynki mobilnej czy elektronicznej. Taka forma jest zastrzeżona właściwie tylko dla firm i instytucji, ale już nie powinna być standardem między rodziną, znajomymi… Może nie uwierzycie, ale widziałam ludzi, którzy na specjalnie ułożone dla nich chrześcijańskie życzenia płakali ze wzruszenia, a ich serca do dziś są otwarte na każdą wzmiankę o Bogu.
Co rozumiem przez wyzwanie kartki świątecznej? Jest to pewna idea okazania szacunku drugiemu człowiekowi w świątecznej komunikacji. Pisząc odręcznie i wysyłając świąteczną kartkę lub dodając ją do prezentu, a nawet wystukując tego smsa, ale mocno spersonalizowanego, okażmy innym, że chcemy poświęcić im swój czas i jesteśmy na nich otwarci oraz gotowi wsłuchać się w czyjś problem. Sytuacji nie ułatwiają kartki – gotowce lub szablony sms, które należy tylko podpisać, żeby odhaczyć kolejny obowiązek. Wiem, że od świątecznych przygotowań potrafi boleć głowa, ale krzątanina ta służy jedynie temu, by uczcić drugiego człowieka. Jestem przekonana, że nasz wysiłek włożony w błogosławieństwo bliskich jest jak ziarno, które wyda owoc w postaci pozyskania człowieka. Pamiętajmy, że ta zasada zadziała tylko wtedy, gdy wykonamy ją z serca, nie zaś sztucznie, czy z misją ewangelizacji za wszelką cenę. Takie posunięcia mogą tylko zrazić. Zawsze trzeba mieć na uwadze kontekst relacji z daną osobą, choć w święta zawsze możemy sobie pozwolić na trochę więcej.
Z uwagi na powyższe, gorąco zachęcam do błogosławienia się nawzajem w te święta. Do małego wysiłku z dużym efektem – do wyzwania kartki świątecznej.
foto: olddesignshop.com