Witaj na blogu Recenzje Chrześcijańskie!
 

The Undoing – Steffany Gretzinger

Pamiętam moje pierwsze spotkanie ze Steffany Gretzinger. Było to kilka lat temu. Siedziałam przed telewizorem i oglądałam God TV. W relacji z nabożeństwa Billa Johnsona pojawiła się niewielka kobieta, której siła i ekspresja głosu znacznie przewyższały jej osobę. Nic się nie zmieniło do dzisiaj…

 Dla mnie, Steffany jest artystką, która maluje impresjonistyczne obrazy farbami emocji. W kilka sekund potrafi wywołać wewnętrzne poruszenie, a następnie w tym samym czasie zupełnie je  rozładować. Wydaje się, że piosenkarka przewodzi melodii oraz dźwiękom natężającym się i uspokajającym na jej rozkaz.

 „The Undoing” to album bardzo autorski, ponieważ wyjątkowo mocno można w nim odkryć osobowość piosenkarki. Płyta jest autentyczna i mimo przekazywanych muzyką emocji cechuje ją subtelność, a nawet  minimalizm. Także teksty są bardzo osobiste, subiektywne, wypływające z własnych przemyśleń i nieoczywistych spostrzeżeń.  Wydaje się, że żaden element płyty, w tym grafika, nie powstał bez znacznego udziału artystki i nie pod jej dyktando.

Album zaczyna się piosenką „The morning song” przedstawiającą delikatną naturę Boga i tym samym wprowadza słuchacza w stan harmonii. Efekt wzmacniają smyczki, przeplatające ze smakiem utwór jak gdyby nutką muzyki country.

Kolejna piosenka, „Constant one” w fantastyczny sposób wyraża niezmienność Boga, jego utwierdzone, wieczne prawa, stabilność…  Ścieżka kreuje duszewne przestrzenie, sprawiając, że czujemy się umieszczeni pośrodku jakiejś doliny, otoczeni przez potęgę Boga. To pieśń wiary.

Utwór „Out of hiding” jest jedną z tych niemało emocjonalnych piosenek dlatego, że przyjął on formę słów Jezusa do człowieka. Piosenka otula akceptacją, podbudowuje osobistą godność i regeneruje tożsamość w Bogu, a także wyraża zainteresowanie Zbawiciela bliskością z jednostką.

Moją ulubioną piosenką jest „Cecie`s lullaby”. Trudno mi zdefiniować „to coś” co porusza w tej  kołysance. Być może pociągnęła mnie unikalność aranżacji, jej kameralność wytworzona przez wyróżniające się dźwięki akustycznego pianina. Słuchając ścieżki, odnoszę wrażenie, że nie była planowana, lecz Steffany, pogrążona w modlitwie, zaimprowizowała ją na nagraniach.  Podobny wraz ma piosenka „Let the light in”, gdzie piosenkarka powtarza jedną frazę dla emfazy przesłania ustanawiającego Bożą światłość.

Wydanie solowej płyty po latach śpiewania w dużym zespole uwielbienia, jakim w tym przypadku stanowi grupa Bethel, jest zawsze sprawdzianem wykazującym słabość lub moc charakteru frontmana. Album „The Undoing” jest potwierdzeniem faktu, że Steffany Gretzinger jest darem dla kościoła w Redding, a nie, że wspomniany zespół sztucznie wykreował artystkę do celów marketingowych. Piosenkarka jest autonomiczna w twórczości i świetnie sprawdza się w każdej konfiguracji. Śledząc też profil Steffany w mediach społecznościowych, zauważyłam, że roztacza ona wokół siebie miłość do ludzi, dzieli się swoim życiem osobistym i nie boi się tego. Przez to odniosłam wrażenie, że gdybym spotkała ją na ulicy, jak dwie stare znajome poszłybyśmy na kawę do pobliskiej kawiarni.

 Podsumowując, polecam romantycznym duszom, koneserom pięknych dźwięków oraz wielbicielom kameralnej atmosfery.

Autor: Natalia

kup_produkt

Udostępnij
Written by

Miłośniczka Biblii, pięknych słów, ładnych dźwięków, złotych myśli i wyżłów.

Brak komentarzy

Jestem ciekawa Twojej opinii!