Być może znacie ludzi, którzy kierowani swoim talentem robią wszystko trochę inaczej niż pozostali. Dla mnie, Gabriela Gąsior wraz ze swoim zespołem należą do tej grupy osób, dla których „tradycyjnie” znaczy „nudno”.
Na płycie, poza trzema kompozycjami własnymi, znajdują się kolędy śpiewane w polskich domach od wielu lat. Jednak pozostała z nich tylko główna linia melodyczna, ostatecznie i tak zmodyfikowana. Aranżacje utworów są bardzo oryginalne i zdradzają ogrom pracy twórczej włożonej w projekt. Artystom udało się przekazać pasję oraz radość z instrumentowania. Niecierpliwie czekałam na każdą kolejną piosenkę, aby usłyszeć, co wymyślili muzycy.
Słuchając płyty przeżywamy chwila po chwili cud narodzin Chrystusa. Muzyczną pamiątkę przełomowego dnia w dziejach świata zespół zaczyna czytanym fragmentem Pisma ogłaszającym pasterzom rewelację tamtej nocy. Następnie przekomponowaną piosenką pt. „Mizerna cicha” Gabriela Gąsior oddaje Bogu co boskie – uroczystą chwałę za dar dla ludzkości. Powaga początkowych utworów ustąpiła wesołości i żywiołowość, które zdominowały płytę. Zapewniają je folkowe aranżacje związane z kulturą polską i nie tylko, stylistyka jazzowa oraz gospelowa, a także finezyjne improwizacje. I chociaż wydaje się, że ta mieszanka przypomina połączenie ogórka kiszonego z kremem czekoladowym, uwierzcie – smakuje wybornie. Przyznam, że zastanowiły mnie subtelne fascynacje muzyką Bliskiego Wschodu, jednak doszłam do wniosku, że są one uzasadnione ziemskim pochodzeniem Syna Człowieczego.
Każda płyta ma swoje hity. Moimi przebojami z albumu „Narodził się jedyny Król” stały się dwie kolędy, które przed przekonstruowaniem ich przez Gabrielę Gąsior nigdy nie pretendowały do moich ulubionych. Są to: „Dzisiaj w Betlejem” ze względu na gospelową charyzmę wykonania oraz „Gore gwiazda Jezusowi” z powodu pomysłu na wyeksponowanie basu. Utwór „Jezus malusieńki” wstrząsa natomiast swoją harmonią i subtelnością. Wspomniana kolęda wprawia w bezruch i zmusza do oddania się wyłącznie pięknu muzyki w czasie jej trwania. Interesującą propozycją dla słuchacza może okazać się także „Do szopy, hej pasterze” w chilloutowym stylu. Okrasą projektu są goście (Ghostman, Kuba Badach, Łukasz Golec), ale wśród wielości koncepcji na muzykę zaprezentowanych przez Holy Noiz, stanowią oni jedynie tło dla ekspresji małżonków Gąsiorów. Płyta kończy się morałem – wyśpiewaną Ewangelią o Jezusie Chrystusie. Końcówką autorzy ujawnili skrupulatne zaprojektowanie albumu i wyznaczenie mu celu – objawienie Jezusa Chrystusa jako jedynego króla.
Ambitną propozycję Gabrieli Gąsior docenią przede wszystkim osoby osłuchane z dobrą muzyką. Dołączając świąteczny bilecik prezentowy dedykowany babci do płyty „Narodził się jedyny Król” pewnie nie zrobicie najlepiej, ale już pokolenia wujków, cioć i młodsze powinny być bardzo zadowolone.
Polecam.