Jeszcze nie rozpakowawszy albumu z folii, doceniłam tą muzyczną nowość i otoczyłam matczyną opieką, prosząc domowników o obchodzenie się z krążkiem z należytym szacunkiem i starannością tak, aby służył nam jak najdłużej. Komponentami płyty są klasyczne amerykańskie kolędy takie jak np. It`s The Most Wonderful Time Of The Year, White Christmas oraz tradycyjne jak Silent Night, a także utwory skomponowane przez samego M. W. Smitha. Wespół tworzą taki jak lubię najbardziej, starodawny, pełny pokoju, rodzinny nastrój świąt.
Wysokiego poziomu wokalnego i charyzmy dodają płycie znamienici artyści, jak np. Amy Grant, czy Bono z U2, występujący na płycie gościnnie oraz aranże utworów angażujące klasyczną orkiestrę i chór. Każda kompozycja na płycie to oddzielna, zamknięta całość, dopracowana co do dźwięku i tworząca dzieło doskonałe. Niektóre tematy muzyczne są łudzące podobne do płyty Smitha Glory. W szczególności chodzi o ścieżkę pt. „The Spirit of Christmas” w całości instrumentalną. Przy niej puściłam wodze fantazji i układałam w głowie scenariusz świątecznego filmu familijnego.
Moim zdaniem najpiękniejsze piosenki znajdują się pod numerem dziewięć i dziesięć. What Child is This Michael śpiewa z Martiną McBride. Interpretacja tego utworu sprawiła, że zobaczyłam na nowo w dziecięciu Jezus Króla królów i boską potęgę kryjąca się w małym ludzkim ciele. Natomiast dziesiąta ścieżka, autorstwa Smitha, została zaśpiewana w duecie z Amy Grant. Jej tekst opowiada o Marii w przeddzień porodu i oddaje atmosferę oczekiwania na niespotykane wcześniej wydarzenie. Ducha tej piosenki buduje chór, jak gdyby zwiastujący przełom dziejów.
Beztroskość natomiast zaproszą w progi domu piosenki Happy Holiday, czy It`s The Most Wonderful Time Of The Year i inne.
Zdaje się, że płyta Michela W. Smitha jest nie do podrobienia i nie do zastąpienia, dlatego że powstała z inicjatywy osoby, która wypracowała swoją pozycję jako artysta. Zapraszając do współpracy gwiazdy chrześcijańskiej sceny muzycznej i nie tylko, muzyk nadał projektowi elitarności. Wielość wykonawców, którzy zgodzili się na współtworzenie projektu świadczy dobrze o Michaelu, jawiącego się jako osoba lubiana i ceniona w swoich kręgach. Nie zdumiała mnie więc informacja przekazana przez przyjaciółkę, że płyta jest rozchwytywana, a magazyny ciągle uzupełniane, pustoszeją.
Gorąco polecam.