Niedługo po nawróceniu, trafiłem na młodą grupę wierzących zakładającą kościół w moim rodzinnym mieście. Nadawaliśmy na tych samych falach, a jej członkowie byli do mnie podobni wiekiem. Szybko więc się do nich przyłączyłem. Byliśmy świeży, gorący i wierzyliśmy, że wywołamy rychłe przebudzenie w naszym środowisku. Jak przysłowiowy bocian kluski, łykaliśmy wszelkie materiały mówiące o Bożym działaniu. Mimo iż na początku lat 90-tych w naszym kraju był niesamowity boom na ewangeliczne chrześcijaństwo, tych publikacji nie było aż tak wiele. Czasami wydawane były nielegalnie i powielane na ksero. Później pojawiły się też książki z prawdziwego zdarzenia, wydawane w tradycyjny sposób. Każdą pochłanialiśmy z wypiekami na twarzy. Pragnęliśmy tego, o czym pisali zagraniczni autorzy. Chcieliśmy przebudzenia, kościoła Dziejów Apostolskich, cudów, uzdrowień, proroctw, widzeń i wszystkiego tego, co rozumiemy pod hasłem „działanie Ducha Świętego”. Im bardziej się staraliśmy, tym większe następowało „zmęczenie materiału”, a znaków i cudów ani widu ani słychu. Po latach starań, prób i błędów, wielu się zniechęciło. Niektórzy porzucili temat, inni odłożyli go na półkę z napisem „kiedyś”, jeszcze inni popadli w różne dziwne duchowe praktyki. Do dzisiaj się zastanawiam, czy to my coś robiliśmy nie tak, czy nie był to po prostu Boży czas.
I wtedy pojawił się on… cały na biało [żarcik :-P].
Korzenia poznałem przy okazji robienia okładki do którejś z jego pierwszych książek. Jego świadectwo wprawiło mnie w osłupienie. Czyli jednak są w naszym pięknym zakątku Europy osoby, o których Bóg nie zapomniał – pomyślałem słuchając jego opowieści. Od czasu do czasu spotykałem jakiegoś pastora lub ewangelistę, który usługiwał darami Ducha i głosił pod wpływem Bożej mocy. W większości przypadków byłem jednak tak samo rozczarowany jak lata wcześniej lub zapowiadane efekty nie były takie jak deklarowano. Korzeń prezentował nieco inną jakość. Bez zadęcia, ze spokojnym zaufaniem do Boga i działania jego Ducha. Miałem wrażenie, że wie co robi i jest świadomy, że choć wiele zależy od jego postawy, to Bóg sam dokonuje tego, co obiecał. Amerykanie powiedzieliby, że Leszek Korzeniecki to taki chłopak z sąsiedztwa. Gdy go pierwszy raz spotykasz, sprawia wrażenie osoby nieco dystyngowanej. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że to faktycznie chłopak z sąsiedztwa, swojak, który sypie barwnymi anegdotami, lubi dowcipkować, a dobre towarzystwo ceni z tym samym oddaniem co uzdrawianie z bezpłodności tudzież chorych kręgosłupów.
Korzeń prezentował nieco inną jakość. Bez zadęcia, ze spokojnym zaufaniem do Boga i działania jego Ducha. Miałem wrażenie, że wie co robi i jest świadomy, że choć wiele zależy od jego postawy, to Bóg sam dokonuje tego, co obiecał.
OK, zanim napiszę więcej niż ta zaledwie 90-cio stronicowa książeczka w sobie zawiera, przejdę do jej recenzji.
Książka, mimo iż tak krótka, że przeczytasz ją w jeden wieczór, jest pozycją na naszym rynku wyjątkową.
Po pierwsze, dlatego że napisał ją nasz rodzimy autor, a to wciąż u nas nieczęste (choć i to się ostatnio zmienia).
Po drugie, książka jest świadectwem opisującym drogę, jaką przeszedł autor w temacie służby uzdrowienia, a to zawsze ciekawsze i lepiej do człowieka trafia niż suche, biblijne nauczanie, jakich wiele w temacie.
Po trzecie, Leszek jest pionierem, nie pierwszym i nie jedynym rzecz jasna, ale jednak pionierem tej służby w naszym kraju. Jego świadectwo może więc spowodować, że ścieżka, którą mozolnie wykarczował przez dżunglę, niebawem stanie się autostradą.
Bill Johnson kiedyś stwierdził, że każdy z nas musi zbudować swoja własną historię z Bogiem. Śmiem twierdzić, że Leszek Korzeniecki zbudował nie tylko swoją własną historię z Bogiem, ale przetarł także szlak dla innych, chcących podążać tą droga wierzących. Dziś jest w miejscu, w którym jego historia może inspirować i zachęcać tysiące innych, spragnionych działającego Boga ludzi.
Każdy z nas będzie musiał sam odnaleźć wiarę, kierunek i prowadzenie, ale zachętę już mamy, pierwszą iskrą może być książka Leszka Korzenieckiego.
Z całą pewnością po jej lekturze Twoja wiara wzrośnie, tak jak wzrosła i moja. Gorąco polecam!
Oprawa: miękka | Liczba stron: 90| Wydawnictwo: Wydawnictwo Dawida | Data wydania: 2014 | Cena: 18,00 PLN/szt