Witaj na blogu Recenzje Chrześcijańskie!
 

Kochaj życie – Joyce Meyer

Od dawna, przy różnych okazjach, zastanawiałam się nad tematem dobrodziejstw i słabości płynących z posiadania wyśrubowanych ambicji i wyznaczania sobie kolejnych celów do osiągnięcia. Niewątpliwie należę bowiem do osób, które nie potrzebują literatury motywacyjnej, żeby zabrać się do pracy i z pasją urzeczywistniać marzenia.  Biblijną wskazówką będzie oczywiście zachowanie umiarkowania (np. 1 Tym. 3;2 EIB, 2 P 1;6 BP). Ale analizując niektóre sytuacje kryzysowe w swoim życiu, wzbogaciłam swoje przemyślenia o wniosek, iż wymagania stawiane wobec samych siebie i ambicje mogą stać się dolegliwością duszy, gdy zamiast na możliwości wskazują na to, jak bardzo jesteśmy niedoskonali – wiecznie niewystarczająco dobrzy. Biblia mówi jednak, że „Jedną bowiem ofiarą [Chrystus – przyp. autor]  uczynił na zawsze doskonałymi tych, których uświęca.” (Hebr. 10;14 EIB). Jeśli więc czujemy się oskarżani i zmęczeni własnymi planami, możemy być pewni, że kreśląc je, gdzieś po drodze zgubiliśmy Boga (zob. też Ap 12;10). Wydaje się, że praca ponad siły, choć czasem może konieczna, w dłuższej perspektywie przynosi jedynie niezadowolenie i zaburza harmonię, której nie przywróci nawet wyczekiwany sukces. Królestwo Boże to zaś najbardziej elementarne wartości takie jak: sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym (Rz 14,17 EIB). Z biegiem lat u boku Jezusa nabrałam przekonania, że podstawą do życia duchową pełnią, w której doświadcza się nadprzyrodzoności, także w osiąganiu upragnionych celów, jest umiejętność zachowania i pielęgnowania właśnie tych stanów ducha. Ich obecność na co dzień sprawi, że będziemy kochać życie bez względu na to, co jest jeszcze przed nami i jak długo będziemy na to czekać.

Wymagania stawiane wobec samych siebie i ambicje mogą stać się dolegliwością duszy, gdy zamiast na możliwości wskazują na to, jak bardzo jesteśmy niedoskonali – wiecznie niewystarczająco dobrzy.

Moje osobiste przemyślenia w omawianym temacie uzupełniły obserwacje Joyce Meyer, które zawarła w książce „Kochaj życie w miejscu, w którym jesteś, na drodze do celu, do którego zmierzasz”, wychodząc od biblijnego kredo, iż Jezus przyszedł po to,  abyśmy mieli życie i byśmy mieli je w nadmiarze (Rz 10,10 BPK). Można więc powiedzieć, że jako chrześcijanie powinniśmy korzystać z życia ile tylko się da i czerpać z niego dużo radości. Biblia jednak nie wymaga od nas, abyśmy tę radość czerpali jedynie z doniosłych przedsięwzięć kościelnych i ewangelizacyjnych. Bóg bowiem aprobuje naszą codzienność (1 Kor 10,31) i chce być w niej aktywnie obecny. Tytułem przykładu Joyce Meyer wspomina, jak otrzymała kierunkowe objawienie dla swojej służby  podczas ścielenia łóżka. A mi przypomniał się od razu apostoł Piotr, którego życiowa misja zaczęła się podczas… przygotowywania obiadu (Dz. Ap. 10, 10 EIB). Dokonując zaskakujących analiz jeszcze innych fragmentów Pisma Świętego Joyce przypomniała czytelnikom, że wiele ważnych Bożych poruszeń na kartach Biblii odbywało się  niespodziewanie, przemieniając prozaiczne czynności jej bohaterów w przełomowe momenty. Wiara w Boga wszechobecnego może mieć zatem lepsze działanie uspokajające niż parzony rumianek, ponieważ daje pewność, że finalnie i tak nasze życie zależy całkowicie od Boga, który nie jest ograniczony czasem, porą ani naszymi obowiązkami czy słabościami. Zmiana sposobu odbierania codzienności dodaje jej więcej barw i odcieni, a okropnie nudne rozwieszanie prania;) nabiera innego wymiaru, ponieważ z Bogiem każda czynność jest w pewnym sensie nadprzyrodzona.

Bóg bowiem akceptuje naszą zwykłą codzienność (1 Kor 10,31) i chce być w niej aktywnie obecny.

Kolejną ważną lekcją, którą odebrałam z książki „Kochaj życie” jest niekwestionowanie własnych decyzji podjętych w zgodzie z własnym sercem. Od postanowienia do realizacji celu mija czasem bardzo dużo czasu, a wtedy emocje potrafią osiągać skrajne ekstrema.  Podważanie własnych decyzji wprowadza nieustanny niepokój i ciągłą niepewność. Pismo Święte wymaga natomiast od nas aby nasze tak, znaczyło po prostu tak, a nasze nie – nie (Ew. Mt. 5, 37 EIB). Wierzę, że wspomniana niepewność jest przeciwieństwem wiary. Jeżeli więc przypominając sobie moment decyzji stwierdzam, że podjęłam ją ze szczerym sercem i zawierzyłam ją Bogu, to w ślad za Joyce Meyer uważam, że nawet w przypadku pomyłki, Bóg jest większy niż moje błędy. To z kolei łączy się z bezwzględnym zaufaniem do Jezusa, że cokolwiek się dzieje w naszym życiu, On jest w pełni kontroli i to nawet nie my, lecz On sam jest odpowiedzialny za nasze życie.

Nadto Biblia uczy nas, że radość może być naszym udziałem niezależnie od czasu, w jakim akurat jesteśmy (np. 2 Kor 4:8-10, Ew. Jn. 3;33) o akceptacji różnorodności i beztrosce, o którą powinien zadbać każdy z nas (np. Mt. 18:2-4).

Jeżeli więc przypominając sobie moment decyzji stwierdzam, że podjęłam ją ze szczerym sercem i zawierzyłam ją Bogu, to w ślad za Joyce Meyer uważam, że nawet w przypadku pomyłki, Bóg jest większy niż moje błędy.

Pozycja „Kochaj życie” Joyce Meyer była dla mnie lekturą wyjątkową i przełożyła się na praktykę w wielu poruszanych przez autorkę aspektach. Już od wstępu poruszyło mnie jej osobiste świadectwo. Joyce była bowiem pracoholiczką i perfekcjonistką, która wymagała wiele od siebie i innych, czym unieszczęśliwiała samą siebie i otoczenie. Dzięki sercu otwartemu na Boga, udało jej się wpuścić w życie trochę luzu, jak wiemy – bez uszczerbku na wypełnieniu swojego wielkiego powołania. W recenzowanej książce dzieli się z czytelnikami swoją drogą, a ja mam poczucie, że temat celów i ich osiągania na tę chwilę został dla mnie wyczerpany.

Książka okazała się bardzo przyjemna i relaksująca – polecam!

Oprawa: miękka | Liczba stron: 210| Wydawnictwo: Wydawnictwo Compassion | Data wydania: 2011 | Cena: 29,90 PLN/szt

Written by

Miłośniczka Biblii, pięknych słów, ładnych dźwięków, złotych myśli i wyżłów.

Brak komentarzy

Jestem ciekawa Twojej opinii!