Boję się tego co zaraz napiszę, ale zaryzykuję…Uważam, że instrumentalne płyty Michaela W. Smitha są pod pewnym względem lepsze niż śpiewane. Klasyka bowiem pozwala rozwinąć artyście skrzydła talentu i wyzwolić w pełni jego wszechstronne umiejętności muzyczne. Postawiona tu teza sprawdziła się w przypadku albumu Glory.
Płyta przypomina ścieżkę dźwiękową z dobrego, nagrodzonego Oscarem filmu. Nie obarczony żadną niedoskonałością, , bo dopracowany co do najmniejszego szczegółu, album nadaje się wprost „na salony” i do kreowania niezwykłego, podniosłego nastroju niezależnie od okazji. Wsłuchując się uważnie w poszczególne utwory, mogę podzielić je na dwie kategorie – piosenki z dużym ładunkiem duchowym i te bardziej artystyczne.
Moim ulubionym utworem, który towarzyszył mi przy wielu modlitwach to Glory Battle. Gdy usłyszałam go po raz pierwszy, natychmiast stanął mi przed oczami obraz walki duchowej i przypomniał się werset z Efezjan 6;10 (Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom…). Wyjątkową kompozycję dopełniają wplecione w jej tło klasycznie zaśpiewane partie chóralne i… uderzenie gongu nadające jej jeszcze większej powagi.
Joy Follows Suffering jest natomiast ścieżką, w moim odbiorze, stylizowaną na żydowską. Takiej właściwości nadają jej wybijające się smyczki z akompaniamentem fortepianu. Utwór tworzy atmosferę skupienia, dotyka głębin serca, wzbudza pragnienie Boga i Jego bliskości.
Pozytywnie zaskoczyła mnie aranżacja Agnus Dei, która w formie i namaszczeniu wynosi ten utwór do pozycji hymnu współczesnego chrześcijaństwa, zwłaszcza, że wersję ze słowami śpiewa się w kościołach na całym świecie. Oprawa muzyczna ostatniej ścieżki z płyty jest tak dostojna, że niemal od pierwszych dźwięków maluje się wizja zwycięskiego Jezusa Chrystusa na Niebiosach: „Alleluja, bo zakrólował Pan Bóg nasz, Wszechmogący” – Obj 19,6.
Opisałam dopiero trzy utwory z dwunastu, a na temat pozostałych można by napisać równie dużo… Chciałabym podkreślić jednak ich wspólną cechę: słuchaczowi opowiadane są jak gdyby historie zilustrowane dźwiękami orkiestrowych instrumentów i oczywiście grą fortepianową mistrza Michaela.
Podsumowując, Glory to wartościowa płyta, oderwana od zgiełku i tandety świata. Usatysfakcjonuje każde wrażliwe na piękno dźwięków ucho oraz zaspokoi potrzeby ducha, a także i duszy. Nie bez powodu apostoł Paweł zachęca w Liście do Efezjan 5,19 [EIB] „sięgajcie do hymnów i natchnionych pieśni”…
Data wydania: 2011
Autor: N.M