Witaj na blogu Recenzje Chrześcijańskie!
 

Błogosławiony Kościół – Robert Morris

Po książkę Błogosławiony Kościół sięgnęłam bo kocham swoją społeczność i chciałabym, żeby moje uczestnictwo w niej ubogaciło ją i mnie. Nim przejdę do opisywania własnych odczuć na temat pozycji i tego, czy pragnienia mojego serca zostały zaspokojone opiszę później. Swoją właściwą wypowiedź zacznę od spostrzeżeń dotyczących samego autora…

Pastor Morris to posługujący sukcesu. Jak podaje strona kościoła, któremu przewodniczy, przez 15 lat wspólnota Gateway wzrosła z kilkunastu członków do 36 tysięcy. Jest to wynik imponujący. To co daje się zauważyć od pierwszych stronic książki jest fakt, że pozycja jest napisana przez człowieka o powołaniu pastora. Zaraz wytłumaczę… chodzi o to, że nie każdy kto jest formalnie pastorem ma takie powołanie. U niektórych przywódców bardziej przejawia się dar ewangelizacji czy apostolski niż stuprocentowo pastorski. Nie jest to złe, lecz po prostu inne. Robert Morris natomiast sprawia wrażenie człowieka ciepłego, troszczącego się o każdy szczegół w swoim kościele (typowe powołanie pastorskie). Duży szacunek wzbudził we mnie opisując w Błogosławionym Kościele swoje odłączenie się od lokalnej wspólnoty celem założenia swojej. Zrobił to w zgodzie z własnym pastorem, radą zboru i jej błogosławieństwem oraz zależało mu na tym, żeby nikt z jego macierzystego Kościoła nie odszedł w ślad za nim pomniejszając tamtejszą wspólnotę. Innymi słowy, zachował się bardzo uczciwie. Myślę, że jego troska i respekt do pierwotnego kościoła są między innymi podstawami dla obecnego sukcesu. Nie wierzę w powodzenie zboru powstałego z rozłamu, nienawiści i buntu.

Książka Błogosławiony Kościół  to zbiór mechanizmów funkcjonujących w sprawnym, modelowym kościele. Powiedziałabym, że są to usystematyzowane standardy, do których każda wspólnota powinna dążyć. Dotyczą one atmosfery w kościele, działalności kościoła, relacji między pastorem a radą, wskazówek co do wyboru liderów i innych ważnych spraw praktycznych. Z powodu doborów tematu, książka jest adresowana (wbrew sprzedażowemu opisowi) do pastorów i mocno zaangażowanych liderów. Inne osoby pozycja ta może nudzić.

Moim zdaniem, książkę trzeba czytać z odrobiną dystansu (nie krytyki). Kościół Morrisa to prawdziwy amerykański sen. W 15 lat kościół Gateway z taniej, wynajmowanej sali przeniósł się do własnościowego, ogromnego centrum chrześcijańskiego. Myślę, że jest to obecnie niedoścignione marzenie każdego polskiego kościoła charyzmatycznego funkcjonującego dłużej niż wspólnota Gateway.  Przeczytawszy książkę, odniosłam wrażenie, że Morris gdzieniegdzie wypowiedział się o kościele zero-jedynkowo, np. kościół zdrowy wzrasta. Kropka . Moim zdaniem, owszem, jest to prawda. Ale są potrzęsienia zborem, jest też specyfika narodu, wielkość budżetu itp.. Postawa i zdanie wyrażone w książce przez pastora megakościoła może wynikać  z okoliczności, w których on służy. Bo gdyby zaufać słowom Morrisa wszystkie zbory w Polsce są obłożnie chore… Nie jest tak przecież. Jak dla mnie, czasem po prostu brakowało przecinka, słowa „ale” i kolejnej części zdania. Ponadto, Morris opisuje te mechanizmy, które działają sprawnie w Gateway i mało skupia się na problemach, z którymi się zmierzył. Dlatego książka sprawia wrażenia bardzo pozytywnego kodeksu dobrych praktyk kościoła.

Dla mnie, czytanie tej książki było jak ubogacająca wycieczka poznawcza po innej społeczności, niż do tej, do której ja należę. To co dobre będę naśladować, to co cenne w moim kościele zachowam i będę dalej budować i umacniać. Amen.

Wydawnictwo: Szaron, Data wydania: 2014
Autor: N.M

KUP KSIĄŻKĘ

Udostępnij
Written by

Miłośniczka Biblii, pięknych słów, ładnych dźwięków, złotych myśli i wyżłów.

Brak komentarzy

Jestem ciekawa Twojej opinii!