John Eldredge to zdecydowanie mój ulubiony autor. Wybaczcie więc, jeżeli będę bił peany na jego cześć. Nie jest jednak tak, że każda jego książka, jaką czytałem, wprawiła mnie w podobny zachwyt. Jak każdy twórca, miewa lepsze i gorsze pozycje. Do końca życia (a nawet całą wieczność) będę też mu robił wyrzuty że napisał kilka książek, które to ja chciałem napisać 😉 . No ale, niech mu będzie – kto pierwszy ten lepszy, zdolniejsi spijają śmietankę.„Piękny banita” (tytuł godny włoskiego erotyka z czasów morskich podbojów) to właśnie taka książka, którą zawsze chciałem napisać. Mówi o osobowości Jezusa. O tym, co często nam umyka, gdy czytamy Ewangelie. Bo my przeważnie koncentrujemy się na przesłaniu Jezusa, lub na Jego dziełach, pomijając osobę (osobowość), która za nimi stoi. Nie jest jednak też tak, że każdy mógłby napisać taką książkę. Chyba tylko ci, dla których relacja z Panem stanowi wartość nadrzędną i skłonni są poświęcić się dla niej. Reszta z nas może czytać, zachwycać się i ruszyć za nimi przetartym szlakiem. Napisano setki książek o tym, kim był Jezus. Nieporównywalnie mniej zaś o tym, jaki On był. Czy lubił się śmiać? Czy On w ogóle miał poczucie humoru? Jak spędzał czas, gdy nie uzdrawiał lub nie głosił Dobrej Nowiny o Królestwie? Czy umiał się dobrze bawić? Czy Jezus w Kanie Galilejskiej zamieniając wodę w wino, robił to z zasępioną, ponurą miną? Zastanawialiście się kiedyś nad tym? A to tylko wierzchołek góry lodowej przy odkrywaniu osobowości Jezusa.
Napisano setki książek o tym, kim był Jezus. Nieporównywalnie mniej zaś o tym, jaki On był. Czy lubił się śmiać? Czy On w ogóle miał poczucie humoru? Jak spędzał czas, gdy nie uzdrawiał lub nie głosił Dobrej Nowiny o Królestwie? Czy umiał się dobrze bawić?
Amerykanie mają swój słynny akronim WWJD – What Would Jesus Do? Co by zrobił Jezus? Bransoletki, naklejki, kubki i tysiące gadzetów, które mają skłonić do zastanowienia się, co by zrobił Jezus w sytuacji, w której my się znaleźliśmy. Jaki był, jak by się zachował? John Eldredge zdaje się iść znacznie głębiej w eksponowaniu postaci Jezusa. Wydobywa z dobrze znanych nam historii ich drugie dno. Często powtarzam, że najważniejsze co możemy z Biblii wyczytać, to natura jej Autora. By chcieć ją jednak dostrzec, trzeba pomyszkować gdzieś „między” wersetami. Eldredge w typowym sobie, niereligijnym stylu, robi to w sposób mistrzowski. Mogę zaręczyć że na kartach tej książki spotkasz Jezusa jakiego jeszcze nie znałeś i zapragniesz poznać Go jeszcze bardziej niż do tej pory. Eldredge każde zdarzenie wydaje się ustawiać jakby w trójwymiarze. Widzimy scenę i bohaterów pod innym kątem niż patrzyliśmy do tej pory. Gdyby to był film, to kamera nagle robiła by najazd, zbliżenie i przejeżdżała przez sam środek serca Jezusa. Szokujące w tym wszystkim dla mnie jest to, jak mało sam potrafię wyczytać z historii Jezusa, wałkując je od lat wciąż i wciąż na nowo. Okazuje się, że z każdej z nich można wydobyć więcej, znacznie więcej. Ta książka może nauczyć nas właśnie tej rzeczy, patrzeć na dobrze znane nam historie pod innym kątem, tak by przestać czytać Ewangelie jak podziwiamy eksponaty w muzeum, „Proszę bardzo, tu jest scena Jezusa przy studni, przejdźmy może dalej do sceny gdy Pan uzdrawia chromego. Prosimy nie zostawać w tyle”.
W jednym miejscu opisując sztukę sakralną Eldredge stwierdza „Nieprawdopodobne! Nasz chomik wydaje się mieć bardziej rozwiniętą osobowość niż większość portretów Jezusa”. A jak jest z naszym postrzeganiem Pana? Zwyciężył chomik?
Jeszcze jeden cytat:
„Musimy zrozumieć istotną różnicę: istnieje chrześcijaństwo oraz coś, co nazwiemy kościelną kulturą. Są to dwie różne rzeczy. Czysto nie mające ze sobą nic wspólnego. Osobowość, która niejednokrotnie przebija przez chrześcijańską kulturę, nie jest osobowością Jezusa, lecz ludzi u steru władzy danej instytucji. Świat patrzy, niestety, na śmieszne czapki, długie włosy, złote trony, purpurowe zasłony, witraże lub maszyny do robienia mgły i zakłada, że taki musi być Jezus. Gdy natrafiamy na jakiś element chrześcijańskiej kultury, powinniśmy zadać sobie pytanie: Czy taka jest osobowość Boga wiatru, pustyni, słońca i bezkresnego morza? Pozbędziemy się wówczas ogromnej ilości zadomowionego nonsensu.” (John Eldredge „Piękny banita” str. 81).
„Piękny banita” to książka z rodzaju tych, które po przeczytaniu paru stron wiesz, że gdy skończysz, zaczniesz czytać od nowa. Stwierdzić „gorąco polecam” to była by zbyt chłodna zachęta. Powiem więc, że tą książkę zwyczajnie MUSISZ przeczytać!